Dziewczyny z Powstania
1 sierpnia 1944 roku w Warszawie było pół miliona kobiet. Wiele z nich
poszło do Powstania jako sanitariuszki, łączniczki, część chwyciła za
broń. Wszystkie walczyły o przetrwanie. Panienka z dobrego domu w
myślach powtarzała: „Boże, spraw, abym wytrzymała tortury". Matka, która
urodziła tuż przed godziną „W", kołysała dziecko w rytm wybuchających
bomb. I ośmioletnia Helenka, prowadzona na pewną śmierć. „Mamo, ja nie
chcę umierać" - szeptała.
Przez 63 dni heroicznej bitwy walczyły, bały się, śmiały, kochały,
opłakiwały bliskich. Mężczyźni stwierdzili: „Ojczyzna jest pierwsza.
Musicie sobie jakoś radzić". Kobiety zostały same, w obliczu
dramatycznych dylematów. Włożyć coś do garnka czy kupić bandaże dla
rannych? Jak zginę: z głodu czy z rąk Niemców? Ale pytanie, czy warto
walczyć, w ogóle nie przychodziło im do głowy. Bo odpowiedź była tylko
jedna.
Usłyszmy głos dziewczyn z Powstania.
Pierwsze damy II Rzeczpospolitej
Czy prezydentowa może kochać i być kochaną bez szkody dla ojczyzny?
Adiutant pomylił drzwi. Wraz z generałem Wieniawą-Długoszowskim wkroczył
do gabinetu prezydentowej Wojciechowskiej. Oboje się nie znosili.
Rozmowa trwała tylko kilka minut. Wściekły generał po chwili wybiegł z
gabinetu. Kilka godzin później padły pierwsze strzały. Rozpoczął się
zamach stanu.
Wszyscy wiedzieli, że Piłsudskiemu się nie odmawia. Ale nie Ignacy
Mościcki. Ten jak na złość nie chciał się dać przekonać do prezydentury.
Marszałek miał jednak tajną broń. Telefon do Michaliny wystarczył.
Mościcki zgodził się po paru minutach rozmowy z żoną.
Ślub prezydenta Józef Piłsudski komentował grubiańsko: „Jeśli chcesz się
napić piwa, to czy od razu musisz kupować cały browar?". A za plecami
Marii prowadzono dziesiątki rozmów: Czy prezydent zdradził żonę? A może
to żona zdradza prezydenta i wraz ze swoim kochankiem rządzi państwem?
Czy młodej żonie przystoi przyjmować króla Rumunii w prywatnych
pokojach?
Żadna z pierwszych dam drugiej Rzeczpospolitej nie miała łatwego życia.
Świat między wojnami nie był przyjaznym miejscem dla kobiet.
Skomplikowane i tajemnicze losy polskich prezydentowych po raz pierwszy
zebrane w jednej książce oddają klimat tych czasów. Rauty, bale,
uroczystości, ale i ludzka zawiść i wielka polityka. Czy w takim miejscu
znajdzie się miejsce na autentyczną namiętność i prawdziwe uczucia?
Elizabeth i jej ogród
Co i rusz ukazują się książki o pięknych krainach odkrywanych przez
turystów. Prowansja i Toskania doczekały się już wielu opowieści o
sobie.
Elizabeth i jej ogród to opowieść Angielki, która pokochała Pomorze.
Zamieszkała pod Szczecinem, w Rzędzianach, które nazywały się wtedy
Nassenheide i stworzyła o tym miejscu piękną opowieść, a wokół domu
równie piękny ogród. Kończył się wiek dziewiętnasty.
Elizabeth trafiła do Rzędzian w parę lat po ślubie z byłym oficerem
pruskiej kawalerii. Przyjechała, by otworzyć miejscową szkołę i...
postanowiła pozostać.
Ta autobiograficzna powieść dowcipnie i z lekką ironią opisująca
codzienność pomorskiej wsi spodobała się angielskim czytelnikom.
Pierwszy nakład rozszedł się błyskawicznie, recenzje w prasie były
bardzo pochlebne. „Mała kometa na literackim niebie Londynu"- pisano.
Krytycy chwalili oryginalny współczesny język, wnikliwość autorki w
przedstawianiu ówczesnych obyczajów, bezkompromisowość w obronie
uciskanych kobiet, od robotnic polnych poczynając, na nierozumianych
damach z wyższych sfer kończąc. Wskazywano, że książka jest równocześnie
fascynującym pamiętnikiem namiętnej ogrodniczki, która tworzy swój
mały raj wśród pomorskich kartofli, łubinu i łanów zboża... Ktoś
ironizował, że po tej lekturze Angielki chwytały za szpadel i biegły
do ogrodu, bez względu na to, czy znały się na ogrodnictwie, czy nie.
Książka Elizabeth i jej ogród wciąż jest w Anglii wznawiana. Internauci
piszą o niej: „Świeży oddech", „Bardzo delikatne i głębokie",
„Ponadczasowe ...".
Meble Kowalskich. Ludzie i rzeczy
W tej książce znajdziecie Państwo opowieść, dokumenty, fotografie, echa
mediów i sztuki, wreszcie rodzinne wspomnienia: o meblach nowoczesnych i
stylowych, o środowisku artystów, o Poznaniu i o Kresach, bo Kowalscy
to przecież rodzina wielkopolsko-kresowa.
MEBLE KOWALSKICH, wybitne osiągnięcie polskiego designu lat
sześćdziesiątych, towarzyszyły milionom Polaków przez ponad trzy dekady.
Wielu wciąż o nich pamięta. Jednak pokutuje przekonanie, że w
popularnej nazwie chodziło o„ meble dla każdego", bo przecież
przysłowiowy „Kowalski" - to „każdy". Tymczasem te Meble Kowalskich to
rzeczywiście dzieło małżeństwa Kowalskich: Bogusławy i Czesława,
poznańskich architektów wnętrz, którzy w 1962 roku wygrali konkurs na
projekt mebli do małych mieszkań. Po pierwszym sukcesie przyszły
następne, przynosząc warianty pierwotnego projektu, potem zaś liczne
meblościanki lat 70, tworzone już w odmiennej estetyce. Jednak Kowalscy
tworzyli też meble stylowe, a także aranżacje wnętrz (m. in. popularnych
„gościńców wielkopolskich"), poza tym działając aktywnie winnych
dziedzinach sztuk plastycznych, jak scenografia czy i malarstwo.
Listy niewysłane
"Listy niewysłane" to zbiór listów pisanych na zesłaniu przez dwudziestoletnią Annę Branicką do przebywającego w niemieckiej niewoli narzeczonego, Janusza Radomyskiego. Teksty te ukazują nie tylko dramat niespełnionej miłości, ale także warunki życia ludzi internowanych w ZSRR. Wśród listów znajdują się również wspomnienia m.in. świąt, polowań i dożynek w Wilanowie i Rosji oraz fragmenty dotyczące września 1939 i Powstania Warszawskiego.